Impreza, półmetek. Start 21.00, jeszcze nie ma sporej części znajomych osób. Po pół godzinie zjawiło się kilka, z którymi można by usiąść. 22.00 – wchodzimy na parkiet, zaczynamy zabawę. Tańczymy, mimo tego że wśród ludzi w kółku są osoby nielubiące się nawzajem bawimy się dalej. Nie ma osób chcianych i niechcianych. Nie wszczynamy burd tylko dlatego, że jedna osoba nam nie pasuje.
Konflikt zamknięty – tak to nazwałam, przeciwieństwo konfliktu otwartego. Nie lubimy się, mamy odmienne światopoglądy, zainteresowania, narodowości, ale dlaczego mamy sobie i innym psuć zabawę? Darujemy sobie durne i bezsensowne komentarze. Tańczymy do upadłego. Impreza dobiega końca, powoli rozstajemy się. Zabawa była przednia.
Stwierdziłam, że prowadzenie otwartego konfliktu jest bezsensowne. Po pierwsze dlatego, że nic nie daje, a po drugie, że możemy popsuć relację z osobami, które w cale nam nie zawadzają. Konflikt zamknięty – nie lubimy się, ale nie kłócimy się, mamy odmienne poglądy, ale nie zaczynamy niepotrzebnych dyskusji, nie mówimy sobie „cześć”, ale też nie dopieprzamy sobie obraźliwymi słowami.
Jak na razie to wystarczy. Zobaczymy, co będzie dalej.