Opowiem wam bajkę…
Pewien sklepikarz miał jednego stałego klienta. Ten codziennie robił u niego zakupy. Pewnego dnia po drugiej stronie ulicy zostaje otwarty nowy sklep z większym i lepszym asortymentem. Właściciel starego sklepiku traci swojego jedynego stałego klienta. Co się dzieje z klientem? Jest zadowolony, po drugiej stronie znajduje lepszego sprzedawcę, mającego więcej do zaoferowania.
Jednak pewnego dnia właściciel nowego sklepu zachorował i zamknął sklep na jakiś czas. Co robi klient? Przecież musi zrobić gdzieś zakupy. Jest jeszcze ten stary sklepik po drugiej stronie ulicy. Sprzedawca widząc powracającego klienta dwoi się i troi, żeby dogodzić swojemu staremu klientowi. Wykłada na ladę nowe towary, poleca i odradza, proponuje nawet rabat. Klient wydaje się być zadowolony, odchodzi z zakupami. Drugiego dnia sytuacja się powtarza i tak dopóki właściciel sklepu z naprzeciwka nie wraca z urlopu. Klient znów wraca do robienia zakupów po drugiej stronie ulicy. Stary sklepikarz już stracił nadzieję na odzyskanie swojego dawnego klienta czy nawet na pozyskanie nowego.
Pytanie: co zrobić, by odzyskać klienta? Czy jest nadzieja, jeśli po drugiej stronie stanie supermarket? Czy nie ma już szansy? Co może sprawić, że słowa napisane kiedyś przez niego na skrawce papieru „Jesteś moim ulubionym sprzedawcą…” nabiorą sensu i będą prawdziwe?
Poznanie nowego przyjaciela wcale nie musi oznaczac rezygnacji ze starego. I nadal jesteś „moim ulubionym sprzedawcą”. To się nigdy nie zmieni.
I hope so 🙂 :*