Wpis ten jest początkiem cyklu notek na temat książek, jakie przeczytałam. Ten podsumowuje aż cztery pozycje jednocześnie, jako że są jednego autora. Jak pisałam w pierwszym wpisie w roku, planuję pewne zmiany. Notki będą bardziej tematyczne i postaram się regularnie zamieszczać coś ciekawego na blogu 🙂 Zatem zachęcam do lektury 😉
Uwaga! Może zawierać śladowe ilości spojlerów.
O Carlosie Ruizie Zafonie usłyszałam już jakiś czas temu, kiedy jego książki poleciła mi koleżanka z grupy, wiedząc, że interesuję się Hiszpanią i językiem hiszpańskim. Jednego dnia czekając na pociąg w Katowicach weszłam do księgarni i zauważyłam, że wydanie kieszonkowe „Cienia wiatru” i „Gry anioła” kosztuje jedyne 13 zł, kupiłam od razu obie książki. Lista książek do przeczytania ciągle się wydłużała i miałam mnóstwo pozycji w kolejce, więc seria Cmentarz Zapomnianych Książek musiała trochę poczekać. Ale kiedy w końcu zabrałam się za „Cień wiatru”, nie mogłam się od niego oderwać. Książka chodziła i jeździła ze mną wszędzie. Gdy tylko miałam chwilę otwierałam ją i czytałam kolejne strony historii toczącej się w jednym z moich ulubionych miast – Barcelonie.
Pierwsza część cyklu opowiada historię Daniela Sempere, którego w wieku jedenastu lat ojciec zabiera w niesamowite miejsce – Cmentarz Zapomnianych Książek. Daniel ma wybrać sobie jedną książkę i się nią zaopiekować. Od tej pory będzie odpowiedzialny za wybrany wolumin. Chłopiec wybiera książkę zapomnianego autora Juliana Caraxa, od tej pory wszystko w życiu Daniela ma się zmienić. Daniel zamierza zdobyć kolejne części książek Caraxa, jednak okazuje się, że nie jest to proste, ponieważ ktoś od lat wyszukuje wszystkie egzemplarze i je pali. Daniel chce odkryć kto i z jakiego powodu może chcieć zniszczyć wszystkie książki i wplątuje się w niebezpieczną przygodę.
Kolejna część cyklu – „Gra anioła” opowiada historię Davida Martina, która dzieje się na dwadzieścia lat wcześniej niż „Cień wiatru”. David jest pisarzem i otrzymuje ciekawą propozycję napisania książki. Jednak nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczne okaże się dla niego i jego najbliższych jej ukończenie. Historia ta różni się nieco od poprzedniej. Fabuła jest dużo bardziej zagmatwana i dużo trudniej dociec, gdzie leży prawda.
Najnowsza część „Więzień nieba” kontynuuje historię z „Cienia Wiatru”, tym razem Daniel Sempere nie jest już głównym bohaterem, a raczej narratorem opowieści swojego przyjaciela. W tej historii wracamy do czasów spomiędzy drugiej, a pierwszej części cyklu. Ta opowieść jednak wydaje się być nieukończona i wygląda na to, że Zafón nie poprzestał na trylogii i możemy spodziewać się kolejnych części, ku mojej uciesze 😉
Co mnie urzekło w tych historiach? Pierwszą rzeczą, jaka przyciągnęła moją uwagę była narracja. We wszystkich książkach Zafona, jakie dotąd przeczytałam, narratorem jest jeden z bohaterów. Wiemy tylko tyle ile wie postać, możemy poczuć się, że jesteśmy częścią historii. Następny jest styl pisania Zafona, który sprawia, że czytając, czujemy się, jakbyśmy oglądali film. Jest to idealny materiał na ekranizację, nie trzeba nawet pisać scenariusza, on jest już gotowy. Kolejną rzeczą, która mnie uwiodła jest miejsce akcji – Barcelona. Gdy czytam historie Daniela i Davida mam wrażenie, że wróciłam do tego pięknego miasta i razem z nimi przechadzam się jego uliczkami. Z łatwością mogę sobie wyobrazić miejsca, gdzie znajdują się właśnie postacie, bo już tam byłam i pamiętam.
Co ciekawe, kiedy przeczytałam „Grę anioła” nie do końca mnie ta historia przekonała, byłam nieco zawiedziona. Po tym co Zafón zaserwował mi w „Cieniu wiatru” spodziewałam się czegoś innego, lepszego. Jednak kiedy przeczytałam kolejną część – „Więzień nieba” cała historia „Gry anioła” nabrała większego sensu i od razu zyskała w moich oczach 🙂 Teraz z niecierpliwością czekam na kolejną książkę z tego cyklu. Fajny ten Zafón, powinien więcej pisać 😉
Kolejną książką Zafona, już spoza cyklu Cmentarza Zapomnianych Książek, jest „Marina”. Ta była prezentem urodzinowym, mogę z całą pewnością stwierdzić, że jak najbardziej udanym 😉
Historia znowu jest opowiedziana z punktu widzenia głównego bohatera, którym jest kilkunastoletni Óscar, który na swej drodze spotyka ciekawą i nieco tajemniczą dziewczynę Marinę i razem przeżywają niesamowitą przygodę.
Jak mówi sam autor ustami bohaterki „Wspominamy to, co nigdy się nie wydarzyło”. Czytamy historię spisaną przez chłopca, przygodę, którą on i jego przyjaciółka razem przeżyli. Jest to opowieść o przyjaźni i potrzebie bliskości drugiej osoby. A może jest to historia, która nigdy się nie wydarzyła, a jedynie jest wytworem młodzieńczej wyobraźni? To już pozostawiam do własnej oceny.
Zafona polecam każdemu, nieważne czy ktoś woli książki fantastyczne czy kryminały, myślę, że historie mieszkańców Barcelony przypadną każdemu miłośnikowi książek do gustu. Książki Zafona moim zdaniem można (może nieco na wyrost) nazwać meta-książkami – książkami zawierającymi historie książek 🙂
Skomentuj